Ach te warsztaty w Białych Kruczkach...
Wiedziałam, że tu wrócę, ale nie sądziłam, że tak szybko... :) I to nie sama - bo Alicja wzięła tym razem ze sobą swojego Białego Królika :P Niestety to on zrobił największą furorę, nie ja...
Ale wracając do warsztatów! Były idealną okazją, żeby zrobić coś w końcu tylko dla siebie. Dzięki Kasi Kruczkowskiej - wspaniałej osobie, mega pozytywnej - stworzyłam interaktywny album, który zapełnię swoimi kompromitującymi zdjęciami :) Dziękuję kochana! A było tak:
Efektem pięciogodzinnej pracy w doborowym towarzystwie i z udziałem małego rozpraszacza-Maliniacza jest oto moje małe cudo:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz